kirgistan #1: biszkek
Moi drodzy Państwo, zabieram się do pisania, trochę czasu w tej rzece już upłynęło. Inercja powyjazdowa to zwykle rok z ogonem, i jakos złozyc się nie moze, zeby coś aby zaiskrzyło wczesniej. W kilkunastą miesięcznicę wyjazdu zacznę od finiszu, z opowieścią nigdy jeszcze nie dojechałam do Kirgistanu; zawsze stop jest wcześniej, gdzieś na drugim dniu podróży i haśle "przecież zamierzam wszystko opisać". No to opisuję. Rozdzial pierwszy, w którym opiszę przyjazd do Kirgistanu i Biszkek, a może i dodam trochę wiadomości generalnych. Taszkent - Biszkek: bus odjeżdża 2x dziennie, o 18 i 19. Zaraz po kupnie biletu pojawiło się intensywne poczucie końca: za krótko, za intensywnie, za mało, za wolno, wszystko naraz; poczucie straty niezależnie od ruchu, który za moment nastąpi. KIRGISTAN niektórzy (Bezdroża) mówią, ze niewielki, niezbyt barwny i traci na tle swoich kolorowych sąsiadów. Nie można chyba wymyśleć bardziej szkodliwego opisu - to kraj, który w 93% pokrywają góry, a