kirgistan #4: jeti oguz



rodzial czwarty. odkrywam gory, uzdrowiska i polanę, gdzie są wszystkie jutry swiata

MOTTO:


JETI OGUZ

trochę busem, a trochę stopem docieram do kurortu Jeti Oguz. miejsce znane z przecudnej urody magicznych wlasciwosci ozdrawiających, bramy wejsciowej w postaci wielkich a dostojnych Tienszan, siedmiu byków oraz niedalekiej odległości od Karakolu.
podwozi mnie rodzina szescset osobowa - po 3 minutach zostaję ciocią, ciociu, a czy mogę aparat...? obfotografowujemy się obficie, po czym mówię, że 'moja wycieczka zaczyna sie tutaj'. 
w tym samym momecie tracę status cioci.





SIEDEM BYKÓW i ZŁAMANE SERCE
to skupienie czerwonych formacji skalnych (piaskowców), które komuś byki lub smutne serce przypominały. dzisiaj to znak towarowy Kirgistanu i pojawia się nawet w teledyskach. 
jest i legenda: dwóch smialkow walczylo o wzgledy pieknej kobiety, dwoch zmarło; skała zas to jej połamane serce. 

te byki i serca fotografuję o wschodzie slonca; pani z gospody puka się w czoło, bo raz, kto tu w ogole we wrzesniu przyjezdza, a po drugie, po co komu zdjęcia. pani z gospody ma dwie córki - chłopczyce, oraz babcię ze strony męża. babcia redefiniuje moje pojęcie na temat kobiet rodzących: 10 dzieci, 27 wnuków, 40 prawnuków. 

idę na szczyt po wydeptanej ściezce - tak długo, jak szczyt jest w zasiegu wzroku, jestem na dobrej trasie. nie ma nikogo, ani ptaków, ani zwierzat, ani tym bardziej ludzi. przestrzen i jurty w zasięgu wzroku, az tak nie umiem się wyzwolic. 
w pewnym momencie materializuje się jakiś kolejny Rusłan na koniu - oni naprawdę wszyscy nazywają się tu Rusłan - szuka brata, a skoro brata nie ma, to dawaj na kunia..? boję się koni, a konie ten lęk czują; po momencie Rusłan jednak prosi, zeby zejsc uprzejmie z konia. 





 

 



wracam do kurortu - z kirgijskimi chłoptasiami w kirgijskim merolu rodzicom kradzionym, merolu o niskim przyczepie. za niskim na wertepy i brak drogi. 
zabieram rzeczy i w droge - jadę dzieloną taksówką do Tamgi, bo chciałabym na plażę. ale reszta za moment. 




 

 


*


i appendix o pani, w ktorej zyciu liczby 10, 27 i 40 odegraly wazna role

 































Popular posts from this blog

food goes back home