sisili #4

cel: dostać się pod Etnę
sniadaniujemy, na kempingu, palcami, na przemian pomidora z mozarellą, zagryzając ciabattą.
dzisiaj spory odcinek do przejechania: jedziemy pod Milazzo, to baza na wypady na wyspy liparyjskie. szybki spacer po sennym, spalonym sloncem miasteczku. mijamy ruiny zamku na skale, wrazenia zajadamy hamburgerem z lodami pistacjowymi (pan lodziarz mial kiedyś kobietę z białegostoku).
auto i rura, suniemy dalej wzdluz wybrzeza. Taormina - rozslawiona i must see niemalze wszedzie - przywoluje o wymioty; nieskonczona ilosc ludzi w niebieskich lub zoltych czapeczkach, wszyscy krzyczą, wszyscy pchają do amfiteatru. nie udaje się nam.
obiad w deja vi, gdzie w glutenowym kraju serwują bezglutenowe pieczywo oraz makaron. baklazany, zupa, no i pitca, chyba dotychczas najlepiej wypieczona.
nocleg w fińskobrzmiącej miejscowosci Letojammi. na dobranoc najtańsze dotychczas wino, biale i tematyczne - etna. zapowiedz dnia kolejnego.















*
przerwa obiadowa


z widokiem, ktory nie mial znaczenia


i drugim widokiem, o ktorym zapomniano w obliczu lodow pistacjowych


*














taorminogrod:




Popular posts from this blog

the quality of the jar

food goes back home