podróże do zeszlego lata #33

no i w trasę wszedł nam urugwaj,
(chyba jako manifest podróżniczej próżnosci. siedemnaście stron pieczątek w paszporcie to juz nie zabawa, kazda kolejna jest diamencikiem w tym diademie)
patrzymy na mapę, przedmieścia Buenos, jak smieją sie Argentyńczycy, to równiez Urugwaj. komunikacja prowadzi do Colonii del Sacramento.
jest tylko godzinę drogi stąd. promem.
wsiadamy w Colonia express (500ARS w jedną stronę) i na wieczór jestesmy juz bogatsi o nową pieczątkę.
nocą zaczyna padać, kończy po trzech dniach. dopiero wtedy wyjdziemy tez na miasteczko.
to jedno z najstarszych miasteczek w Urugwaju, w 1680 założone przez Portugalczykow, by bronić się przed Hiszpanami. miasteczko ping-pong: z rąk Portugalczyków odbiło sie do Hiszpanów, by wrócic do Portugalczyków, by wrócic do Hiszpanów, by przejsc na stronę Brazylii, by na koniec zostac w granicach niepodległego Urugwaju.

jest jedynym urugwajskim obiektem na liście unesco. motywacja:
The Historic Quarter of the City of Colonia del Sacramento bears remarkable testimony in its layout and its buildings to the nature and objectives of European colonial settlement, in particular during the seminal period at the end of the 17th century.
ale na pierwszy rzut oka tego nie widac, do barrio historico idzie się przez targ miejski i ulice pelne murali.























Popular posts from this blog

the quality of the jar

food goes back home